Dziś już nawet cenzura stała się niepotrzebna, bo i po co, skoro wszyscy mówią jednym, PO-wskim, unijnym i marksistowskim głosem michnikowszczyzny, jesteśmy inwigilowani i podsłuchiwani najbardziej na świecie, niepokornych się zamyka lub nęka inaczej


 

Witam
 

Humor polityczny święci swoje największe triumfy wtedy, gdy ograniczana jest wolność słowa... Powojenny okres komunistyczny, gdzie nastąpiło zmonopolizowanie władzy w rękach "jedynie słusznej opcji politycznej" spowodował, że społeczeństwo nie mając prawie żadnej możliwości swobodnego wypowiadania własnych przekonań, niejako z konieczności uciekało się do drwiny, szyderstwa i dowcipu wymierzonego przeciwko władzy i jej instytucjom. Również publicyści, którzy pisząc oficjalne teksty stosowali swoistą "autocenzurę" poprzez anegdotę i żart starali się przekazywać swoje prawdziwe opinie i przemyślenia. Ówczesne dowcipy były - z jednej strony - formą protestu i buntu przeciwko narzuconej nam przez Sowietów władzy i socjalistycznej rzeczywistości a - z drugiej strony - poprzez wyszydzanie i kpinę, wołaniem o ład, sprawiedliwość, kompetencję i powrót do demokracji.
 

Przeglądając swoją biblioteczkę, zupełnie przez przypadek,  natknąłem się na zapomnianą książeczkę zatytułowaną: "Dowcip surowo wzbroniony". Wydana została w roku 1990 a w swojej treści stanowić miała małą antologię polskiego dowcipu politycznego lat 1944-1982... Czytając te dowcipy okazuje się, że wiele z nich jakże jest aktualnych do dziś i wystarczyłoby zmienić podmiot szyderstwa, by stały się obecnie bardzo trafnym i jednocześnie w sumie smutnym opisem naszej rzeczywistości... Bo czyż i dzisiaj nie mamy zmonopolizowania władzy w rękach "jedynie słusznej opcji politycznej"? Czy dziś nawet za dowcip i humor nie zamyka i nie nęka się zwykłych ludzi? (vide: autor strony antykomorowskiej czy osoby gloryfikujące Pierwszego Mającego Tolę w III RP). Czy dziś dziennikarze piszący i gaworzący w mediach nie stosują autocenzury i nie przekazują nam tego, co zostało im nakazane przez władzę lub jej michnikoidalnych akolitów? Czy dziś nie moglibyśmy np. śmiać się z dowcipów takich jak np.: "Absolutnie prawdziwa informacja w Trybunie Ludu? Data wydania" lub "– Jaka jest różnica pomiędzy gazetą a radiem i telewizją?   – W gazetę można chociaż zapakować śledzie...."?.
 

Mottem wprowadzającym do wymienionej antologii są słowa Bertolda Brechta: "Nieznośnie jest żyć w kraju, w którym nie ma poczucia humoru, ale jeszcze nieznośniej żyć tam, gdzie poczucie humoru jest do życia konieczne"... 
 

Mi osobiście ten humor jest do życia w III RP coraz bardziej potrzebny i jakoś ze smutkiem stwierdzam, że chyba obecnie nastały jeszcze gorsze czasy niż za komunizmu, bo przestaliśmy się już nawet śmiać, tworzyć dowcipy i nawet nie zauważamy już, że żyjemy w absurdalnej rzeczywistości...
 

Może więc warto przypomnieć sobie, że kiedyś potrafiliśmy się szyderczo śmiać z totalitarnej władzy i zauważać jej groteskowość a jako, że miesiąc grudzień nierozerwalnie kojarzy nam się ze Stanem Wojennym, Solidarnością oraz jej doradcami, którzy stali się włodarzami w III RP pozwolę sobie przytoczyć kilka - subiektywnie wybranych - ówczesnych dowcipów z owej antologii...
 

-----------------------------------------------------

(str. 37)

Szczególnie w pierwszej połowie lat 50-tych wyjątkowo duzo Żydów było u władzy, w partii i rządzie. Zatem nic dziwnego, że Żyd z USA, który przyjechał do polski bierze Bermana, pierwszego po Bierucie, na spytki:

– Kto to jest ten Minc od planowania?

– Nasz – mówi Berman.

– A Zambrowski, taki aktywny wszędzie?

– Nasz.

– No, a Modzelewski, od spraw zagranicznych?

– Też nasz.

– A ten najważniejszy, Bierut?

– To taki goj, pod którego szyldem prowadzimy ten cały interes.
 

-----------------------------------------------------

(str. 24)

Na zebraniu wśród górali, przed referendum w 1947 roku, agitator z PZPR stale używa określenia "należy iść z prądem". Po referacie ma być dyskusja. Górale wypchneli na środek wygadanego starego Macieja, który mówi do agitatora:

– Ja cłowiek nie ucony. Ale jako zem rybak, to wam powiem: z prądem, to wicie, byle gówno płynie, a pod prąd ino ślachetna ryba.
 

-----------------------------------------------------

(str. 22)

Tramwajem jedzie ksiądz i oficer UB.

– Tramwajem księżulku, tramwajem... – podrwiwa sobie UB-ek. – A przed wojną to powozik był i koniki, gospodyni i parobek.

– Myli się pan – odpowiada ksiądz. – I teraz jest gospodyni, sa koniki i powozik. parobka tylko nie ma, bo poszedł do UB na oficera.
 

-----------------------------------------------------

(str. 133)

Wałęsa nie przyszedł do stoczni na spotkanie z robotnikami. Zaniepokojeni stoczniowcy pytają gdzie jest przewodniczący "Solidarności".

– Pojechał do Moskwy – słyszą w odpowiedzi.

– A po co?

– Rozmawiać z Rosjanami, bo z polskim rządem nie mogą oni dojść do porozumienia
 

-----------------------------------------------------

(str. 135)

W zaświatach Jaruzelski rozmawia z Hitlerem i mówi:

– Gdybym ja miał twoje wojsko, w dwa dni rozprawiłbym się z "Solidarnością".

– A gdybym ja miał twoją telewizję – mówi Hitler – świat do dziś nie dowiedziałby się, że przegrałem wojnę!
 

-----------------------------------------------------

(str. 140)

Jaruzelski bierze udział w teleturnieju "Wielka Gra".

– Co by Pan zrobił – pyta prowadzacy – gdyby ponownie powstała "Solidarność"?

Jaruzelski zbyt długo sie zastanawia, więc spikerka ponagla:

– Prosimy o odpowiedź, bo czas mija.

– ... będę strzelał...
 

-----------------------------------------------------

(str. 140)

Rosjanin przyjechał do polski w stanie wojennym. Zamieszkał w hotelu, skąd chce zadzwonić do znajomych. Podnosi słuchawkę i słyszy:

– Rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana. Rozmowa kontrolowana...

Zdumiony odkłada słuchawkę i z podziwem mówi sam do siebie:

– Ot, kultura, ot Europa, uprzedzają...
 

-----------------------------------------------------

(str. 141)

Milicjanci wysiadają z samochodu "Polonez" i zatrzymują pijanego mężczyznę:

– Prosimy do "Poloneza".

– Z dziwkami nie tańczę - odpowiada pijak.
 

-----------------------------------------------------

(str. 142)

Dziennikarz pyta Breżniewa:

– Towarzyszu sekretarzu generalny, dlaczego po zamachu na papieża nie wysłaliście od razu specjalnej depeszy z wyrazami ubolewania?

– Obawiałem się, żeby nie doszła za wcześnie.
 

-----------------------------------------------------

(str. 143)

Goldberg pyta Rosenberga i już z daleka woła:

– Słyszałem, że zapisałeś się do partii.

– Tak, to prawda.

– Czyś ty zwariował!? Po sezonie?!
 

-----------------------------------------------------

(str. 144)

– Słyszałeś o największej kradzieży w Polsce Ludowej?

– Nie. A co ukradziono?

– Dno i teraz nie ma nawet od czego się odbić...
 

-----------------------------------------------------

(str. 144)

– Jakie są osiągnięcia reformy gospodarczej w PRL?

– Takie, że nawet reformy są nie do osiągnięcia.
 

-----------------------------------------------------

(str. 146)

Gazety podają, że jest coraz więcej masła, tymczasem nie ma ani więcej masła, ani mleka. Czy mozna wierzyć w dane podawane przez rząd i prasę?

– Tak, w Polsce doi się nie tylko krowy...
 

-----------------------------------------------------

(str. 147)

Szczyt bezczelności towarzysza partyjnego:

– Manipulować członkiem pod płaszczykiem generała.
 

-----------------------------------------------------

(str. 147)

– Dlaczego nowe związki zawodowe są niezależne?

– Bo nikomu na nich nie zależy.

– A dlaczego są samorządne?

– Bo sam rząd je stworzył.
 

-----------------------------------------------------

(str. 148)

Do 1956 roku rządzili stalinowcy, po 1956 roku – gomułkowcy, po 1970 roku – gierkowcy, teraz rządzą – recydywiści.
 

-----------------------------------------------------

(str. 150)

Komitet Centralny PZPR chce zorganizować polowanie na cześć zachodniego polityka. Aby wypadło ono najlepiej, partia wysyła swego przedstawiciela do przedwojennego hrabiego po radę.

– Przede wszystkim: kto ma wziąć udział w tym polowaniu? – pyta hrabia.

– Jaruzelski, Rakowski, Urban...

– Ja nie pytam o sforę, ale o gości...
 

-----------------------------------------------------

(str. 150)

Idzie chłop ulicą i niesie telewizor.

– Zepsuty? – zagaduje go znajomy.

– Nie niosę do kościoła.

– A to dlaczego?

– Bez przerwy kłamie i kłamie. Czas, żeby się wyspowiadał.
 

-----------------------------------------------------

(str. 151)

– Słyszałeś najnowszy dowcip?

– Nie, powiedz.

– Sekretarka Jaruzelskiego przychodzi do pracy i widzi, że Jaruzelski się powiesił na lampie...

– I co dalej?

– Dalej tez nie wiem, ale przyznasz, że początek jest bardzo udany!
 

-----------------------------------------------------

(str. 37)

Wojewoda płocki dzwoni do Jaruzelskiego:

– Ratujcie towarzyszu, lód przed Płockiem ruszył!

– Wszystkich internować! - – pada odpowiedź.
 

-----------------------------------------------------

(str. 153)

Żona generała przychodzi do zony premiera i skarży się:

– Wyobraź sobie, że ludzie mówią, że mój stary ma nieślubne dziecko.

– Coś ty, to fantastycznie!

– Co ty opowiadasz?!

– Twój stary zrobił nareszcie coś, co ma ręce i nogi.

-----------------------------------------------------

(str. 155)

Do lekarza wenerologa przychodzi milicjant (ZOMO-wiec). Po zdjęciu spodni okazuje sie, że do genitaliów ma przywiązana wagę.

– Co to jest? – pyta zdumiony lekarz.

– A bo, panie doktorze, kolega też złapał tą chorobę. Nie przywiązywał do niej wagi i później musiał się długo leczyć.
 

-----------------------------------------------------

(str. 156)

– Jak jest przyczyna śmierci Breżniewa?

– Zatelefonował do niego Jaruzelski o powiedział: zwalniamy Wałęsę!
 

-----------------------------------------------------

(str. 157)

– Dlaczego Jaruzelski ma długą drogę do WC?

– Bo z każdym gównem jeździ do Moskwy!
 

-----------------------------------------------------

(str. 157)

– Dlaczego Jaruzelski w Polsce chodzi w mundurze wojskowym, a gdy jedzie do Moskwy to ubiera zwykły garnitur?

– Bo okazuje się, że w Polsce przebywa służbowo, a tam jest u siebie w domu.
 

-----------------------------------------------------

(str. 41)

– Czy się różni polska konstytucja od amerykańskiej?

– Właściwie niczym, bo one gwarantują wolność wypowiedzi, tyle że polska nie gwarantuje wolności po wypowiedzi.

Źródło dowcipów: Dowcip surowo wzbroniony. Antologia polskiego dowcipu politycznego, Wydawnictwo COMER, Toruń 1990
 

Pozdrawiam
 

P.S.
 

Postaram się od czasu do czasu przytoczyć jeszcze kilka dowcipów z tej książeczki. Niemniej czytając je ze smutkiem stwierdzam, że tak naprawdę owe anegdoty oddają tak naprawdę prawdziwą rzeczywistość i niekoniecznie ta z czasów PRL...
 

I jeszcze jedno... Na poniższej fotografii odwrotnej strony okładki wydawnictwo chwali się, iż było ostatnim, które uzyskało pozwolenie na druk i rozpowszechnianie od Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, czyli cenzury... Dziś już nawet cenzura stała się niepotrzebna, bo i po co, skoro wszyscy mówią jednym, PO-wskim, unijnym i marksistowskim głosem michnikowszczyzny, jesteśmy inwigilowani i podsłuchiwani najbardziej na świecie a niepokornych zwyczajnie się zamyka, sądzi lub pałuje albo skazuje na niebyt zawodowy i ekonomiczny?
 


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...

http://krzysztofjaw.blogspot.com/

kjahog@gmail.com